Przedszkole przetrwania
  Mission in Kanion
 

Uwaga! Treść tego opowiadania jest napisana bardzo nie stosownym językiem. Wszystkich o słabych nerwach prosimy o natychmiastowe zamknięcie strony...









Mission in Kanion
Kryptonim: Tajna misja zbierania surowców
Cel: Zebrać tyle kani, żeby nie można było ich unieść
Skład: Miki (Mi), Maks (M), Janek (J) Gucio (G), Antek (GrubaBeka)
NIEDOKONANA
14 października 2008, godzina 14:59
Poszliśmy na miły spacerek nad rzeczkę. G poprowadził nas trasą ekstremalną, przez wertepy, chaszcze i błota. Podczas wędrówki atakowały nas różne dziwne i niebezpieczne bestie, takie jak wiewiórki i wróble. Trudną przeszkodą okazały się także wysokie i nader złośliwe pokrzywy włażące do uszu. W końcu wyszliśmy na polanę. M zobaczył tuż przed granicą lasu kanię. Zebrał ją i nazwał z miną znawcy: Tak, to podgrzybkus fungus pospolitus znany również jako Kania Czubajka. Wtedy rzekliśmy do J: Jako ci rzeczemy, cholerny idioto, idź ty do domu i kosz przynieś lub dwa... Janek się wku***ł, ale poszedł. Po dwóch minutach był z powrotem z dwoma ch**owo dużymi koszami. Przez godzinę ładowaliśmy kanie do koszyka i w swoje łby nawzajem. W końcu nawiązała się interesująca konwersacja.
J: Jak myślicie, ile już mamy?
Mi: Ze 20 kilo
GrubaBeka: No, przesadzasz, ja myślę że 10
Mi: Morda, spaślaku
GrubaBeka: GIŃ NIEWIERNY
To mówiąc jebnął Mi Kanią po łbie. Zaczeliśmy się wesoło napieprzać. Potem spakowaliśmy tyle, ile mieliśmy i z trudem doszliśmy do domu. Niestety, BEZ ŻADNYCH PROBLEMÓW.
KUŹWA, NIE UDAŁO SIĘ!!! SPÓJRZ NA CEL.

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 6 odwiedzający (6 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja